Salon

Pomieszczenie ogólnodostępne, oczywiście jedynie dla członkiń bractwa oraz ich gości. Na czas wszelkich imprez, dziewczęta robią małe przemeblowanie, dzięki czemu w i tak dość dużym salonie można pomieścić wielu zabawowiczów. Jak widać Omicron Chi Delta nie stronią od luksusu.

Zanim podeszła do drzwi zatrzymała się na dróżce i podniosła wzrok patrząc, w jakim to domu będzie jej teraz mieszkać. Słyszała wiele o tym bractwie, wiadomo plotki i ploteczki.
- Na pewno już przywieźli moje rzeczy.
Pomyślała podchodząc do drzwi. Wynajęła małą firmę przewoźniczą. Sama przecież nie będzie targać wszystkie ze sobą? Dwa futerały. Jeden z gitarą drugi ze skrzypcami. Długa torba z klingami. Wielka zapchana torba ze sprzętem szermierczym. Trzecia torba z ubraniami. O nie. Tak to przynajmniej sobie wygodnie wejdzie do środka bez taszczenia tego wszystkiego. Najpierw chciała zapukać potem jednak zdecydowała się nacisnąć dzwonek. Czekała tupiąc lekko nogą a słuchawki leżały na jej ramionach (o dziwo były wyłączone.).

Sasza pojawiła się przed drzwiami domu dopiero popołudniu. Nocowała w miejscowym hoteliku a poza tym miała jeszcze kilka spraw do załatwienia, więc uznała, że tak będzie najlepiej. Jej rzeczy czekały już na właścicielkę w sypialni. Wyjęła z kieszeni jeansów klucz i zatrzymała się w miejscu, tuż przed drzwiami dopiero teraz zauważając jakąś dziewczynę. -Cześć.-przywitała ją po chwili, celując kluczem do dziurki. -Długo czekałaś?-spytała, otwierając drzwi i wpuszczając ją do środka. -Nie myślałam, że ktokolwiek zjawi się tak szybko.-dodała na swoje usprawiedliwienie.

Już miała zamiar usiąść przy ścianie obok drzwi. Do jej głowy przyszła nawet myśl, że wszystkie członkinie bractwa odsypiają po jakieś imprezę albo zmyły się do miasta. Wreszcie przyszła Sasza. Alice uśmiechnęła się lekko na przywitanie.
- Niedługo, ale i tak bym nie odpuściła.
Stwierdziła szczerze. To było pierwsze bractwo, do jakiego się zapisała, więc nie będzie z niego rezygnować, bo musiała długo czekać, aż ktoś ją wpuści do środka. Przeszła przez próg a z korytarzyka pierwsze, co przykuło jej uwagę to salon. Skórzane kanapy, kominek, plazmowy telewizor.
- Widzę, że dotacji dla bractwa nie brakuje.
Przypomniało jej się, że nie powiedziała jak ma na imię.
- Pewnie wiesz to z papierów, które składałam, ale warto się przedstawić. Alice Rush, Kapitan klubu szermierczego.

Sasza uśmiechając się delikatnie, nie wiedzieć czemu była w bardzo dobrym humorze, pokiwała głową. -Tak. Dbamy o nasze skromne progi. Prawdę mówiąc, wszystko co tutaj mamy zawdzięczamy sobie no i może jeszcze bogatym rodzicom.-stwierdziła zgodnie z prawdą, rozsiadając się na jednej z kanap. -Doskonale wiem kim jesteś i liczę na to a właściwie widzę, że przyjęcie cię do bractwa nie było pomyłką.-rzuciła, omiatając wzrokiem pomieszczenie, którego tak dawno nie widziała. -Niedługo będziemy miały gości.-dodała po dłuższej chwili, zastanawiając się co takiego mają im do przekazania bracia z Zeta Eta Sigma. Pewnym było, ze dotyczyło to szykującej się imprezy, ale szczegółów spotkania nie znała. Zapewne chcieli osobiście je zaprosić. Jak zwykle.

Dom bractwa był dość sporych rozmiarów, dlatego siostry postarały się o donośny dzwonek przy drzwiach. Tony prawdę mówiąc żałował,że wcisnął guzik obok framugi. A mógł po prostu staromodnie zapukać,albo zrobić użytek ze złotej kołatki. Jak na razie,wydawał się niezbyt pocieszony. Raz po raz, bezskutecznie starał się poluzować prążkowany krawat, owinięty wokół kołnierzyka koszuli i wpuszczony pod pullover. Już w tym miejscu,jak wiele razy przedtem,zaczął się zastanawiać, kto wiele lat temu wymyślił te durne zasady, które teraz bractwa pielęgnowały z taką starannością?

„Bogaci rodzice” to słowo ją przeraziło. Tak dawno nie widziała swojej tak zwanej rodziny. Czasem sprawiała wrażenie jakby o nich zapomniała.
- A ja jedynie mogę zapewnić ciebie, że nie popełniłaś błędu.
Powiedziała dość poważnym tonem. Zależało jej by bractwo dobrze ją przyjęło a raczej żeby się nie zawiedli na swojej decyzji. Kiwnęła pozytywnie głową. Była ciekawa, co to za goście mogą przyjść. Owszem pamiętała o zaproszeniu na piątkową imprezę i nie spodziewała się jakiegoś kameralnego zaproszenia. Musi dokładniej poznać zasady bractw.
- Nikomu nie przeszkodzi jak podczas dnia będę ćwiczyć w Sali muzycznej?
To musiała wiedzieć. Nie przepuści sobie ćwiczeń. Jakby musiała to grałaby na podwórku. Odwróciła głowę w stronę drzwi słysząc dźwięk dzwonka.

Ciemnowłosa pokręciła przecząco głową, nawet nie rozumiejąc pytania dziewczyny. -Jeśli którejś miałoby to przeszkadzać to nie należałby do bractwa. No a poza tym jeśli mogą przeżyć moje ćwiczenia to i z twoimi nie powinny mieć problemów.-rzekła, dobierając któryś ze znanych jej instrumentów do Alice. Muzyka była całym jej światem, była nawet ważniejsza od piłki nożnej, więc nigdy w życiu nie zrezygnowałaby z ćwiczeń. -A na czym grasz?-spytała w końcu, nie umiejąc pohamować swojej ciekawości. Przetarła zmęczone oczy, po czym przymknęła je całkowicie żeby chwilę potem ponownie otworzyć.

*Ding dong* rozeszło się ponownie po pomieszczeniach domu. Tony nie sądził,że Sasza go okłamała. Nawet jeśli,to w środku i tak powinna być jakaś siostra, która z łaski swojej wpuściłaby go do środka i pozwoliła dokończyć zadanie. Oczywiście nie było pośpiechu, do imprezy zostało nadal kilka dni. Tony jednak nie po to stroił się jak jakiś pingwin,żeby teraz zostać odprawionym z kwitkiem na progu. Ponownie wcisnął dzwonek.

Dziwnie było się przyznać, że gra na skrzypcach. Każdy uważał to za klasyczny instrument nadający się jedynie do koncertów w teatrach. Elektryczne jednak to było, co innego. Wydobywały taki dźwięk, jaki Alice kocha od małego.
- Na skrzypcach elektrycznych i gitarze akustycznej.
Zrzuciła plecak z ramienia kładąc go przy ścianie w salonie.
- To ja może otworzę.
Machnęła ręką w stronę drzwi. Czyżby Sasza nie usłyszała dzwonka? Spojrzała na Liderke i jej zmęczone oczy. No tak dobrze wiedziała jak ciężko jest prowadzić klub a bractwo nie różni się niczym. Podeszła do drzwi otwierając je. Zdziwiła się widząc Tonyego. Niedawno widziała go w parku a teraz stoi w garniaku przed drzwiami Chi Delta.
- No proszę kogo ja widzę.

-Witaj Alice..-powiedział,a potem zaczął bez ceregieli. Nie,żeby uważał te ceremonie za stratę czasu,ale z pewnością chciał jeszcze trochę z niedzieli,dnia wolnego skorzystać. Miał już nawet coś w planach. Na drodze stały tylko Omicron Chi Delta oraz głupie wewnętrzne zasady bractw. Jako Lider musiał niestety te tradycje respektować.
-Bracia z Zeta Eta Sigma pragną zaprosić siostry z Omicron Chi Delta na przyjęcie urodzinowe, które urządzamy w domu bractwa,w piątek o 18:00. Czy możemy liczyć na waszą obecność?-zapytał,wręczając Alice do dłoni zieloną kopertę z wszystkimi niezbędnymi informacjami. Nie miał skrupułów, chociaż wiedział,że dziewczyna niedawno dołączyła do bractwa i pewnie nie ma teraz pojęcia, o co sprawa się rozchodzi. Trudno, nie miał czasu na zabawy. Skoro Sasza nie raczyła nawet powitać go osobiście.

Dokładnie słuchała tego, co miał do przekazania chłopak. Na pytanie o ich obecności na imprezie odwróciła głowę w stronę wejścia do salonu i westchnęła. Przyjęła kopertę do końca nie wiedząc, co zrobić ani powiedzieć. Spojrzała na chłopaka, który robił dość dziwne wrażenie. Na terenach uniwersytety rzadko widzi się uczniów elegancko ubranych.
- Na pewno skorzystamy z zaproszenia.
Powiedziała słynne zdanie, jakie to zawsze wymawiała jej matka przyjmując od kogoś zaproszenie na jakąś wystawę, kolacje albo coś podobnego.
- Ładny krawat.
Dodała uśmiechając się kącikiem ust. Może wypadałoby go wpuścić? Skąd jednak ona ma wiedzieć czy musi lub może to zrobić?

Dziękuję...-nawet mimo swojego zniecierpliwienia oraz nieobecności Saszy,coś dźgnęło go na widok uśmiechu dziewczyny. Odpowiedział tym samym, szczerym uśmiechem. Alice trochę poprawiła mu humor. Będzie musiał kiedyś postarać się poznać ją bliżej. Blondynka zdawała się naprawdę uroczą istotą. Miał tylko nadzieję,że nie jest naiwna, ponieważ wielu ludzi na uczelni potrafiło bezczelnie tę cechę wykorzystać. Sam Tony nie wykluczał się z tej grupy,w gruncie rzeczy był jednak w porządku.
-Bracia Zeta Eta Sigma będą was oczekiwać...-odpowiedział,a potem pozwolił sobie dodać już swobodnie - W razie pytań,dzwońcie do mnie lub do Lou..-potem już tylko obrócił się i ruszył w swoją strone

Gdy Tony się uśmiechnął również nie czuła już jakiegoś spięcia, które powstało z powodu jej niepewności, co powinna zrobić. Musiała wczuć się w rolę członkini Chi Delta.
- Dziwne są tradycje bractw.
Szepnęła pod nosem patrząc jak chłopak odchodzi. Zamknęła drzwi i wróciła do salonu rzucając kopertę w stronę Saszy. Uważała, że to do Liderki należy otworzenie zaproszenia. Usiadła na krześle kładąc nogi na Pufce. Widać było, że powoli się rozluźnia. Zamknęła na chwilę oczy wciągając głęboko powietrze. Otworzyła je po chwili. Nie czekając zapytała od razu.
- A ty? Na czym grasz?

Sasza nie zdążyła nawet poderwać się z kanapy. Uznała, że jeśli Alice otworzyła to dogada się z Tony'm. Jej nigdy nie lubił, więc może nawet lepiej, że ją uprzedziła. Przysłuchiwała się rozmowie bez większego zainteresowania. W sumie mogłaby powiedzieć, że jej nie było. E tam. Kłamać nie będzie. Po prostu nie zdążyła. Kiedy dostała w swoje ręce kopertę, podniosła się z kanapy, znikając chwilowo w głębi domu, po czym pojawiając się z powrotem w salonie, po upływie kilkunastu minut. -Gram na gitarze elektrycznej, klasycznej no i fortepianie.-przyznała bez większego zaangażowania. -Pójdę się przespacerować. Czuj się jak u siebie i tak dalej...-rzuciła, po czym nie czekając na żadną odpowiedź wyszła z domu.

Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy po wyjściu Szasy to jak wygląda jej pokój. Z drugiej strony nie widziała na razie sensu wchodzenia do niego. Gdzieś daleko zapisała informacje o instrumentach, na jakich gra Liderka. Wszystko, co słyszy tutaj i gdzie indziej może być kiedyś cenną informacją. Zawsze słynęła z dobrego słuchania i była bardzo pamiętliwą osobą. Rozejrzała się jeszcze po salonie. Nie spodziewała się aż takich standardów w bractwach. Wstała z krzesła i podeszła do drzwi sali muzycznej. Zajrzała do środka i z niedowierzaniem przyjrzała się wszystkim instrumentom.
- Bogaci rodzice.
Stwierdziła w myśli zakładając słuchawki, w których po chwili wydobywała się charakterystyczna dla jej gustu muzyka. Wyszła z domu z chęcią przespacerowania się.

Sasza leniwie zwlokła się do salonu, nie racząc nawet zachowywać się cicho. Owszem, mogła pobudzić wszystkie siostry, ale to już nie jej problem. Było przecież późno. Wreszcie mogła sobie dłużej pospać, z czego skorzystała. No, ale bez przesady. Nie miała zamiaru wylegiwać się w łóżku do południa. Na dzisiaj miała inne, o wiele ciekawsze plany. Szykowała się idealna impreza, zresztą tylko takie organizowali Zeta Eta Sigma. W każdym razie prezent już był. Nawet dwa. Taki prywatny od niej no i duży od całego bractwa. Jak zwykle wszystko na jej głowie, więc sama musiała zająć wymyślaniem no i organizowaniem niespodzianki. Nie była pewna czy to aby dobry pomysł, ale tylko taki przyszedł jej do głowy. Ciemnowłosa ziewnęła, zakrywając usta dłonią i rozsiadła się wygodniej na kanapie, zastanawiając się co takiego mogą mieć do roboty siostry. Żadnej od dłuższego czasu nie widziała. Ostatecznie wstała z kanapy i po dłuższym czasie krzątania po łazience i uzdatniania się do wyjścia, opuściła dom bractwa.

Salon był już przygotowany na wieczór. Jedynym pytaniem, było to czy aby ktokolwiek się zjawi. Zapewne tak, jeśli siostry w ogóle zdążyły z zaproszeniami. Swoją drogą ciekawym było to, że od jakiegoś czasu żadna nie odpisywała na jej smsy. Szczytem łaski byłoby odebranie telefonu, ale gdzież by tam. W skrócie miały ją gdzieś. Na stole przesuniętym pod okno, stały wszelkiego rodzaju przekąski. Napoje naturalnie się chłodziły. Dom był gotowy na imprezę, zupełnie przeciwnie niż Sasza, która właśnie teraz stała po środku salonu i oceniała wszystko co było przygotowane przez nią zbyt surowo. Brunetka po prostu wzruszyła ramionami i ruszyła do łazienki. Nie żeby chciała się jakoś specjalnie przygotowywać no, ale przecież nie mogła pokazać się ludziom w rozciągniętym dresie. Aż tak niechlujna nie była. Dopiero po dłuższym czasie pojawiła się z powrotem w pomieszczeniu. Zupełnie odmieniona. W czarnych, krótkich szortach bynajmniej nie sportowych i bluzce na cienkich ramiączkach tego samego koloru. No cóż, z pokaźnych rozmiarów dekoltem. Raz na jakiś czas mogła. Przecież we własnym domu, nie czuła żadnego nawet najmniejszego zagrożenia. Na jej nogach wciąż tkwiły sportowe buty. Nowe, markowe adidasy, który traktowała lepiej niż niektórych ludzi. Dziewczyna rozsiadła się wygodnie na kanapie, wdychając aromatyczny zapach własnych perfum, z którymi mimo wszystko nie przesadziła.

//Całkiem możliwe, ze będzie mały obsuw czasowy...Ale myślę, że impreza się odbędzie...Jeśli userów sie trochę pojawi...

Drzwi,jak to w czasie imprez były otwarte. W środku lider Zeta Eta Sigma otrzymał całkiem miłe powitanie. Dom Omicronek był mu dość dobrze znany. Wyglądało na to,że jego bracia jeszcze nie dotarli na miejsce. Znając Hoppera i resztę, pewnie zalegli w jakimś barze. Mimo to Tony dał im wyraźne wskazówki co do przyjęcia. Powinni się zjawić lada moment. Siostry zaprosiły blondyna do salony,gdzie zastał Saszę. Wyglądała olśniewająco,chociaż chłopakowi przypominała sexowną wersję czarnej wdowy. Sam Tony wysilił się na fioletową koszulę spod której wystawały jasne rękawy jakieś bluzki,jak zawsze podciągnięte do łokci.
-Let the party begin!

Nie patrząc na to, co dzieje się w salonie poszła od razu na górę do swojego pokoju. Oczywiście odebrała, sms więc nie tracąc czasu na odpisywanie szybko przybiegła do domu bractwa. Na szczęście byli tylko Tony i liderka Sasza. W pokoju rzuciła torbę gdzieś w kąt i szybko wskoczyła pod prysznic. Wydała z siebie tylko ciche „aa” gdyż od razu poleciała na nią lodowata woda. Po tym ubrała się w jeansy do kolan oraz czarną damską koszulę, które uwielbiała nosić. Oczywiście nie zapięła dwóch górnych guzików. Nie lubiła stroić się na imprezy to była najgorsza czynność przez zabawą. Włosy jedynie przeczesała dłonią by grzywka jakoś się ułożyła. Teraz mogła zaskoczyć wszystkich, bo zeszła do salonu bez swoich słuchawek, co zdarza się bardzo rzadko.
Weszła do salonu, w którym nadal przebywały dwie osoby. Spojrzała na Sasze mając nadzieje, że nie ma jej za złe, iż nie pomogła w organizacji no i się spóźniła.

Dziewczyna obrzuciła przelotnym spojrzeniem wchodzącego do domu Tony'ego, następnie uśmiechając się lekko. -Cześć.-rzuciła, tym razem przenosząc wzrok na Alice, która wyraźnie się spóźniła. Do środka powoli zaczęli napływać ludzie. -Nareszcie...-przemknęło jej przez myśl. Brakowało jeszcze tylko kilku ważnych,osób. Miała nadzieję, ze w końcu się pojawią. No chyba, ze mieli ważniejsze rzeczy na głowie. Przykładowo taka Melody. Nie opuszczała imprez z byle powodu, więc jej nieobecność odrobinę zdziwiła ciemnowłosą, która teraz podniosła się z fotela i podreptała do wieży, włączając jakiś rockowy kawałek. W sam raz. Ale chwila. Napoje. Szybko udało jej się przemieścić do kuchni i wyjąć z lodówki napoje, które następnie wylądowały na stole obok ton czipsów i łakoci.
Robiło się co raz później. Ludzie bawili się całkiem dobrze, bo siostry dostarczały im wszelkich rozrywek. Jedyną osobą, która za nic nie potrafiła się wczuć w specyficzny klimat była Sasza. Dzisiaj jakaś niespokojna i zmartwiona, co nie zdarzało jej się często. -Zaraz wracam...-rzuciła do jednej z dziewczyn, po czym szybkim krokiem opuściła mieszkanie.