Pub "9 Cloud"

Jak wiadomo wszystko,co nowe i niespotykane przyciąga najczęściej młodzież. Tak właśnie jest w przypadku tego lokalu. Pub szybko stał się ulubioną miejscówką studentów z okolicznych uczelni. Koncerty odbywają się tu równie często,co imprezy. Kilka razy wystąpiły tu nawet dziewczyny z Omicron Chi Delta.


****

Hej Sonia!-rzucił Tony w stronę właścicielki pubu. Członkowie Zeta Eta Sigma byli jednym z głównych źródeł dochodów pubu, dlatego witano ich tu dość przyjaźnie. Stojąca za barem kobieta odwzajemniła uśmiech,a potem zaczęła nalewać truskawkowego milkshake'a, czyli to,co zawsze zamawiał blondyn. Ledwo co chłopak dotarł do stolika, już kelnerka podesłała mu napój. Tony usiadł wygodnie. Pozostało mu tylko czekać.

Chwilę później do pabu wkroczył Lou. Odrazu rozpoznał blondyna popijającego swój ulubiony napój. Ruszył wolnym krokiem w stronę stolika, przy którym siedział ów chłopak, rozpinając przy tym swoją skórzaną kurtkę. Pogoda nie była zbyt specjalna i dlatego też miał ją zapiętą pod samą szyję. Opadł na krzesło naprzeciw Tonyego-Witam-zabrzmiał jego niski głos.

Siema Stary..-rzucił Tony, pochylając się nad stołem,aby uścisnąć Lou dłoń. Oczywiście, jak każde bractwo, Zeta Eta Sigma mieli swoje specjalne przywitanie. Trochę ułatwiało to sprawę przy rozpoznawaniu swoich. Tony dobrze jednak wiedział,z kim ma do czynienia. W końcu sam wybrał Wilka swoim zastępcą. Chłopak genialny,ale trochę szalony. Na szczęście Lider potrafił go ostudzić.
-Jest sprawa..-powiedział, wracając tyłkiem z powrotem na kanapę. Po drodze przejął też szklankę z napojem i pociągnął ze słomki.
-Szykuje się bibka..-oznajmił brunetowi.

Kącik ust Wilka podjechał lekko do góry-I jak mniemam przyszykowałeś dla mnie jakieś zadanie-spojrzał uwaznie na blondyna swoimi czekoladowymi oczami. Początek ich znajomości był nieco burzliwy. Jednak jak to mówią kto się czubi ten sie lubi, więc chłopcy w końcu zeszli z wojennej ścierzki. Nigdy sobie tego nie mówili, ale zapewne byli połączeni nawet i braterskimi więzami.

Wolf, przecież dobrze znasz swoje zadanie. Myślę,że 7 beczek,po 60 litrów wystarczy. Dogadaj się z Mike'm..Potrzebujemy na piątek-polecił Tony. Zawsze był konkretny. Tę misję jak zawsze zlecił Lou, który już nie raz ratował imprezy, kiedy zabrakło alkoholu. Złoty człowiek, przynajmniej w oczach Tony'ego. Tak więc blondyn tę sprawę mógł uważać za załatwioną.
-Ale to nie wszystko. Trzeba zaprosić oficjalnie dziewczyny z Omicron Chi Delta i Omega Phi. Wiesz, etykieta bractw. Sam nie pójdę..-oświadczył chłopak,patrząc na Lou znacząco. Zaproszenie wymagało odpowiedniego stroju i zachowania, tak jak robiono to od wielu lat.

Sprawa alkoholu była już jak najbardziej załatwiona. Lou nigdy nie zawodził w tym wypadku i Tony już dobrze o tym wiedział. A co do zaproszenia..Lou tego nienawidził. Nie nadawał się bowiem na coś tak oficjalnego i wymagajacego zachodu. Gdyby jeszcze bez zbędnych ceregieli mógł gdzieś zaprosić dziewczyne to co innego..ale specjalny strój i zachowanie? Nie śmiałby jednak zostawic Tonyego samego z tym wyzwaniem-Dobrze, pójdę z Tobą, ale nie zamierzam sie udzielać-oświadczył.

Liderką Chi Delta jest Sasza,to do niej musimy się zwrócić..-zauważył Tony,wyciągając komórkę. Technologia pochłaniała go bez reszty,dlatego jego telefon też byle czym nie był. Wąski,elegancki zawierał wszystko co potrzebne i niepotrzebne. W tym momencie wystarczył tylko SMS. Sasza, jako przywódczyni zapewne już wiedziała o imprezie,mimo to jednak trzeba było odstawić tą szopkę z zaproszeniem. Chłopak wstukał wiadomość na klawiaturze i wysłał.

Tony zawsze szybko działał. Lou zdążył to zauważyć już dawno, ale za każdym razem blondyn troche go zaskakiwał. Przynajmniej szybko będą mieli to za sobą. Nagle wśród tych rozmyślań coś przypomniało się Wilkowi i natychmiast poderwał sie z krzesła-Słuchaj, muszę coś szybko załatwić-oznajmił-Zaproszenie załatwimy wieczorem-rzucił tylko i już go nie było.

Wieczorem..-powtórzył Tony,gryząc słomkę szejka. Kiedy w końcu skórzana kurtka na plecach Lou zniknęła za drzwiami,liderowi pozostała trudna decyzja. Właściwie często stawał przed ciężkimi wyborami. W tym wypadku, chociaż samotna wyprawa do jaskini wroga była mu nie w smak,to jednak już podjął temat i musiał sprawę dociągnąć do końca.
-A niech Cię szlag Lou..-mruknął chłopak, odstawiając pustą szklankę. Zapłacił przy barze,dodając uśmiech gratis i wyszedł z pubu.

Jedynym miejscem jakie mogła o takiej porze odwiedzić dziewczyna był właśnie pub. No bo co się robi o wpół do siódmej jak nie idzie zabawić ? Nie mając na razie zbyt dużo nauki, a i to by jej nie przeszkadzało ruszyła w stronę nowoczesnego pub'u. Pchnęła mocno ciężkie drzwi by po chwili znaleźć się w środku, o dziwo prawie pustego pomieszczenia.
- Dziwna okolica.
Stwierdziła zajmując dogodne miejsce tuż przy barze, od razu zamawiając sobie jednego z przyjemnych dla oczu, kolorowych drinków.

Sasza pragnąć wyrwać się z domu i może trochę zabawić skierowała swoje kroki do znajomego i cenionego przez siebie, jak i pozostałe członkinie bractwa pubu. Weszła do środka, od razu podchodząc do baru i zamawiając sobie colę. Tak, to był dobry wybór. Po ostatniej, pożegnalnej imprezie wolała nie przesadzać z alkoholem. Postanowiła zostawić sobie tę przyjemność na samotny wieczór. Dziewczyna z ulgą stwierdziła, że nie jest sama. Niedaleko udało jej się bowiem dojrzeć nową siostrę. Szybkim krokiem podeszła do dziewczyny, popijając swój napój. -Witam. Jeśli się nie mylę, jesteś Beatrice.-powiedziała dopiero po chwili. Dała nowej moment na rozpoznanie. W końcu ona przeglądała papiery Hiszpanki a ta jej nie. Nie wątpiła jednak, że plotki, pogłoski o Omicron Chi Delta robiły swoje.

Dziewczyna właśnie rozmawiała z dość interesującym kelnerem. Jej egzotyczna uroda robiła swoje, tutaj w Anglii nie często się przecież spotykało rodzime Hiszpanki, ale i u siebie nie mogła narzekać. Wtem zauważyła jak w jej stronę kieruje się jakaś ciemnowłosa dziewczyna.
- Zależy kto pyta.
Uśmiechnęła sie zaczepnie, tak jak miała to w swoim zwyczaju, przekrzywiając lekko głowę i odwracając się w kierunku nieznajomej.
- Beatrice de la Salvadore, nowa, którą niedawno przyjęłaś, liderko.

"9Cloud" wyglądało zupełnie tak samo,jak przed 2 miesiącami,kiedy to studenci opuścili je na okres wakacji,by wrócić na początku roku szkolnego i znów zasilić szeregi wiernej klienteli pubu. W lokalu można się było natknąć na ludzi z wszelkich bractw, klubów na nawet uczelni. Wszyscy oni zajmowali oddzielne boksy. Wspólna zabawa raczej nie wchodziła w grę. Aaron znalazł wolny stolik. Ten sam, który najczęściej okupowali członkowie Alfa Epsilion. Rad, zajął miejsce. Menu zostawił w spokoju, gdyż znał je już niemal na pamięć. Z tego względu nie musiał się długo zastanawiać. Nic nie mogło pobić angielskiego piwa.

Tuż za Aaronem w pubie pojawił się Bastien. Jedną dłoń miał w kieszeni, a w drugiej trzymał komórkę, przez którą własnie skończył rozmawiać. Bastien rozejrzał się uważnie po ciemnym pomieszczeniu i zauważył przy barze liderkę Omicron Chi. Sebastien zerknąl przez ramię w kierunku stolika okupowanego zazwyczaj przez jego bractwo, gdzie siedział już Aaron i rzucił mu znaczące spojrzenie, po czym pewnym krokiem ruszył w jej kierunku. Obok siedziała jakaś nieznana mu jeszcze dziewczyna. Zmierzył ją wzrokiem oceniająco, po czym usiadł na krześle obok Saszy.
-Szasza Kowaliow. Jak miło znów Cię widzieć. - przywitał sie uprzejmie Bastien i zaczął szukać wzrokiem barmana. Widząc, że nieznajoma jest jednak znajomą Saszy chłopak kiwnął w jej kierunku głową i przedstawił się:
-Sebastien Cromwell, miło mi...

Pub przybierał na objętości. Kelnerzy byli rozchwytywani, barman miał sporo pracy, a parkiet powoli się zapełniał różnobarwną młodzieżą. Niedziela kończyła ten nieszczęsny tydzień, zapewne to był powód, ze każdy chciał się zabawić. Tylko kilka godzin dzieliło ich wszystkich od poniedziałku, a co za tym szło zajęć i nauki. Oczywiście Beatrice nie widziała w tym żadnego problemu. Skoro miała się uczyć tego co tak naprawdę kochała, mogła i poświęcić cały swój wolny czas (z przerwami na oczywiste czynności.)
Uniosła swój rozbawiony już od dobrej godziny wzrok na dobrze zbudowanego chłopaka. Jak sie domyśliła po jego budowie zapewne trenował jakiś sport.
- Beatrice de la Salvadore, a czy miło to dopiero zobaczymy.
Posłała mu zaczepny uśmiech odgarniając kruczo czarne włosy za ucho.

Sasza słysząc i widząc znajomą osobę, uśmiechnęła się lekko, odstawiając napój na blat. -Tak mi Ciebie również.-powiedziała zgodnie z prawdą. Zawsze szanowała i uwielbiała wszelkich sportowców a zwłaszcza koszykarzy. Jej wzrok chwilowo ponownie powrócił na twarz nowej członkini. Wyglądała całkiem nieźle, co wcale nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Dziewczyny z Omicron Chi Delta charakteryzowała ponadprzeciętna uroda. -No a to moja nowa podopieczna.-dodała z dumą w głosie, mając na myśli naturalnie Beatrice. Ciemnowłosa powiodła wzrokiem wzdłuż lady, w końcu napotykając na zainteresowanego ich rozmową barmana, któremu posłała jedynie pytające spojrzenie.

Sebastien zatrzymał wzrok na nowo poznanej dziewczynie. Wnioskując po sposobie przedstawienia się był niemal pewny, że to jakaś nowa podopieczna Saszy. Po słowach liderki pogratulował sobie tylko bystrości i posłał Beatrice jedynie niemrawy uśmiech, po czym skupił się na Saszy.
-Co u Ciebie moja droga? Dawno nie robilismy wspólnych imprez, a muszę Ci przyznać, że strasznie mi tego brakuje...
Barman zapytał go, co podać, Bastien pokręcił jednakże głową wiedząc, że zaraz powędruje do swojego kumpla i nie zabawi przy barze długo. Nie był też pewien, czy ma zamiar pić.

No tak, więc właśnie tak świętują powrót brata członkowie Alfa Epsilion ..-mruknął Aaron, kiedy już dostał swój kufel. Był rozbawiony postawią lidera. Chyba nigdy nie spotkał większego kasanovy. Sam miał zupełnie inne podejście. Nie związywał się z byle kim i raczej stronił od przygodnych numerków. Dość się naczytał o chorobach wenerycznych. Nie oznacza to oczywiście,że dziewczyny stroniły od niego lub w drugą stronę. Aaron był nastawiony przyjaźnie. Siostry z bractw już nie raz starały się go uwieść,a nawet powstawały zakłady, której się to w końcu uda. Chłopak reagował na to wszystko tylko śmiechem. Próżny trud. Wygląd, to jeszcze nie wszystko.

Włoch uważał picie do lustra za najgorsze, z mozliwych,dlatego pokonując swoje opory,dołączył do brata z Alfa Epsilion. Dotarł do baru z kuflem nad głową, aby nic nie rozlać.
-Hej Sasza..-rzucił docierając do blatu.
-Jestem Aaron..-przedstawił się drugiej dziewczynie z Chi Delta,a potem zajął jeden ze stołków.

Dziewczyna zacmokała ukazując swoje niezadowolenie. Ona także nie przepadała za tak długimi przerwami między imprezami. Założyła nogę na nogę, niechcący trącając glanem nogę od stołka, na którym siedział chłopak. -Myślę, że spotkamy się na urodzinach lidera Zeta Eta Sigma. No a potem albo nawet wcześniej można pomyśleć o czymś bardziej kameralnym. Oczywiście mam na myśli coś, na co zaproszenia dostaliby nieliczni.-powiedziała, postukując paznokciami o blat baru. Była pełna sprzeczności. Mimo, że słuchała ciężkiej muzyki. Ba, sama nawet ją grała, to często zachowywała się dziewczęco. Ot, takie dziwne połączenie. -Cześć.-rzuciła dość krótko do Aarona, który chyba wreszcie się odważył podejść do baru. W sumie nawet mu się nie dziwiła. Zarówno Beatrice, jak i ona sama były dziewczynami a on miał z takimi różne doświadczenia. Jednak żadna z nich, bynajmniej Sasza nie miała zamiaru go podrywać. Dla ciemnowłosej jak na razie liczyła się tylko muzyka, no i sport naturalnie.

Sebastien słuchał słów Saszy, a gdy dołączył do nich Aaron, Bastien rzucił mu przepraszające, znaczace spojrzenie. Chciał mu dać jakoś do zrozumienia, że zaraz pójdą oblać co trzeba, teraz jednak skoncentrował się na pannach z bractwa Omicron Chi.
-Urodziny Sohmy? Chyba żartujesz... Wiesz, wydaje mi się, że lider Zeta Eta Sigma nie zaprosi Alfa Epsilion, a jeśli to zrobi to tylko z czystej uprzejmości... - stwierdził Bastien, okręcając się na krześle i opierając się ramionami o bar. - Ale jestem za tym kameralnym przyjęciem, jak najbardziej. Daj znac tylko kiedy i gdzie. - dodał po chwili rozochocony. Wiedział, że na takie kameralne przyjęcia i tak przychodzą wszyscy i zazwyczaj wtedy robi się z tego impreza roku.

A ona tylko siedziała pośród trójki znajomych. Zawsze była osobą towarzyską i śmiała w kontaktach miedzy ludzkich. Ale dzisiaj, a raczej w każdą niedzielę była jakby osowiała. Szczerze nienawidziła tego dnia, sama też nie wiedziała dlaczego. Jednak był jej tak wrogi ,ze zawsze z nim uparcie walczyła. Podparła znudzona głowę na ręce wpatrując się gdzieś w przestrzeń. Nawet nowy osobnik, którego zarówno Sasza jak i Sebastien znali nie zrobił na niej większego wrażenia. Oprócz nieobecnego wzroku na jej twarzy gościł zadziorny, acz momentami chytry uśmieszek, którego po prostu nie potrafiła się wyzbyć.
- No czeeść, Beatrice.
Przecież nie wypadało w pierwszy dzień być nieuprzejmą. Na to przyjdzie ejszcze czas, ale nie dzisiaj.

Aaron,widząc znudzenie towarzyszki Saszy i odczuwając przy tym ogrom własnego, odstawił kufel na gładką powierzchnię baru,przesuwając po nie wzrokiem. Zatrzymał się zaraz obok łokcia Beatrice,a potem nie pytając o pozwolenie schwycił jej torebkę i obejrzał sobie dokładnie. Sprawiał wrażenie,że się na tym co najmniej dobrze zna.
-Niezły gust..-orzekł w końcu,rozpoznając w dodatku element z ostatniej kolekcji.

-No widzisz. Mnie nie lubi, ale zaprosił, więc myślę, że i was zaprosi.-stwierdziła, uprzednio chwilę się nad tym zastanawiając. Zawsze lepiej dogadywała się z członkami Alfa Epsilion niż chłopakami z Zeta Eta Sigma. Nie do końca wiedziała dlaczego tak jest, ale miała różne pomysły. Może zwyczajnie jedynie tamci byli w stanie ją znieść, ją i jej okropny charakter. Nowo poznana dziewczyna, która kilka dni chwil wcześniej oficjalnie stała się członkinią bractwa była znudzona i wcale tego nie ukrywała. No cóż. Przynajmniej nie próbowała udawać albo, co gorsza, startować do któregoś z chłopaków. To ostatnie mogłoby być nawet zabawne. Sasza już wielokrotnie obserwowała zmagania koleżanek. Ona nigdy nie próbowała. Nie miała nawet takiego zamiaru. Przewróciła jedynie oczami, słysząc o guście Beatrice. Osobiście wolała zwykłe torby czy plecaki. Chociaż czaseem...

- Que ?
Wyrwana z zamyślenia "zerwała" się prostując na wysokim stołku. Nawet nie zdążyła zareagować, a chłopak już trzymał w swoich idealnie wymodelowanych łapkach jej czarną torebkę. Że też miał czelność ot tak bez jej pozwolenia na zabranie czegoś co należało właśnie do niej. Jako rodowita Hiszpanka, o ognistym temperamencie powinna wstać i się zacząć na niego drzeć, ale ona była na to zbyt sprytna. Lata praktyki ją nauczyły by odpłacić się przy najbliższej okazji z nadwyżką, a jej temperament jej przy tym pomoże, o tak.
- A dziękuję, choć dziwi mnie ,że facet się na tym zna, chyba ,że jesteś modelem.
Stwierdziła błyskotliwie uśmiechając się przy tym chytrze.