Rzeka Karola

- a to faktycznie mało - uśmiechnęła się do chłopaka, odwzajemniając jego uśmiech. Bynajmniej Diana zawsze była ciekawska innych nowo poznanych osób. Jej sposób na zrozumienie i poznanie osoby? Jej wygląd. Niestety Arnolda nie mogła rozszyfrować. Był takim mężczyzną, któego za boga nie odgadła by jaki jest z natury. Czy bałaganiarz, czy wariat, czy lubi alkohol lub inne używki [xD] i tak dalej by wymieniac. Przymrużyła lekko oczy i się zapytała
- który rocznik i jaki kierunek - niczym policjant jak przesłuchuje zabójcę po czym wybuchła śmiechem.

-Trzeci rok geografii-Odpowiedziała po jakimś czasie milczenia orientując się dopiero że jest tu też Di.Ale chwile zamyślenia kiedy Preity staje się nieobecna zdarzały się jej coraz częściej.
-Cześć Di...dzisiaj też coś Ci jest czy pierwszy raz zdrowa i nie pijana?-Spytała ciekawa co znowu się przydarzyło dziewczynie.Tak naprawdę wolała by aby jej tu nie było,w końcu bardzo łatwo było tu o wyśmianie ubioru Preity,która zazwyczaj nie prezentowała się tak wyszykowana.Przynajmniej przy Dianie zawsze miała sportowy i wygodny strój,a tu niespodzianka.

Dianka się zaśmiała
- zdrowa i trzeźwa prawie jak zawsze - sojrzała z uśmiechem na Prity i stwierdziła, ze ją lubi. Nie, ze w sensie coś więcej tylko lubi ją jako osobę, koleżankę.
- co tam u Ciebie kochana - spytała i rzuciła jej spojrzenie tego typu ,,ty znasz dłużej tego faceta?" . Miała nadzieję, że Arnold tego nie widział, bo nie chciała żeby wiedział, że się nim, ze tak powiem zainteresowała.

-Jak zawsze...zabawne-Powiedziała z udawaną irytacją.Jednak po chwili uśmiechnęła się i podniosła głowę patrząc na Dianę.I ona też ją lubiła...tak naprawdę to była chyba jedyna dziewczyna z którą Preit spędzała dużo czasu,może akurat nie w tym roku ale dwa poprzednie były tego jawnym dowodem.
-Co tam u mnie...brat zdecydował się mnie odwiedzić i byłam zmuszona włożyć na siebie to-Powiedziała i palcami wskazującymi wskazała na swoją sukienkę,która ledwo co sięgała jej za kolana.Widząc jej wzrok,którym wodziła między nią a nim zrozumiała mniej więcej jej pytanie.Pokręciła przecząco głową i podparła się na rękach.
-A u ciebie?

Arnold spojrzał na dziewczynę i odpowiedział:
-II, nauki socjalne i polityczne.
Po czym zamilkł zauważając, że dziewczyny rozmawiają ze sobą i nie powinien się wtrącać. Był cicho, jednak coś tam słyszał, bo jednak miał dobry słuch i nie był głuchy. Rozejrzał się po okolicy i oparł się o drzewo wsłuchując się w szum wiatru, to był dźwięk kojący i spokojny. Mógł się dzięki niemu rozluźnić. Wyciągnął papierosa i z kilka metrów dalej niż stały dziewczyny puścił dymka, nie chcąc im szkodzić, bo to był jego nałóg.

- ja II, prawo - zwróciła się do chłopaka po czym spojrzała na Preity - no co, ładnie wyglądasz w sukence prawda Arnold - spytałą się chłopaka z błyskiem w oku a potem szpenęła do Preity
- nie mogę rozszyfrowac tego facia - powiedziała zerkając na Arnolda który palił. po czym już głośno powiedziała
- słuchaj, bez ironi proszę - zasmiała się Diana i klapnęła na ziemię bo ją nogi bolały xD
Po 15 min poszła też ^^

-No ba,mi we wszystkim ładnie-Zaśmiała się i uśmiechnęła do siebie,co jedynie potwierdzało jej słowa.Nie należała raczej do osób skromnych,co można było zauważyć po kilku chwilach przebywania z nią.
-A co tu do rozszyfrowywania? Facet jak facet-Powiedziała bez większego zainteresowania zerkając na swoje nogi,które pokryte były tysiącami drobnych ciarek.Ale nie ma się co dziwić,temperatura nie była w końcu wysoka.

Arnold oparł głowę o drzewo i rozmyślał, aktualnie nie słuchał tego, co mówią dziewczyny, pewnie gdyby było coś do niego, to by zaraz to skumał. Zastanawiał się co też robi jego ojciec, pewnie siedzi jeszcze w pracy, brat już odpoczywa. Matka siedzi w domu... Zgasił papierosa i odwrócił się w stronę rzeki i spoglądał na migoczące odbicia drzew, dziewczyn, gwiazd, a właściwie całego nieba. Po jakimś czasie chłopak postanowił, że musi stąd iść. Spojrzał na dziewczyny, pożegnał się z nimi i poszedł sobie gdzieś.

Poczuła,że już za długo tu przebywa i że w końcu przydało by się stąd iść i wrócić do akademika się przebrać,w końcu cały dzień w sukience paradować nie będzie.Siedziała jeszcze przez kilka minut wsłuchując się w świst wiatru trafiającego bezpośrednio w jej bębenki.Nie słysząc żadnego słowa z ust towarzyszy podniosła się i bez żadnego pożegnania odeszła w stronę akademika.