Duża sala

Ciemnowłosa lądując na tyłku, pokiwała głową. Teraz i ona miała coś na niego. Dopiero teraz znalazła chwilę żeby spojrzeć na zegarek. Było późno, zbyt późno. Niechętnie podniosła się z podłogi, kierując do kąta, w którym stała jej sportowa torba. Jako, że była na dali sama, to tutaj naciągnęła na siebie dłuższe spodnie i cieplejszą bluzę. Jako, że porządek musi być odniosła piłkę do magazynka i wychodząc, zgasiła światło. Czekała ją długa noc i bynajmniej nie miała zamiaru spać. Na to zarezerwowała sobie czas za kilka dni. No a teraz jej organizmowi powinna wystarczyć zwykłą kofeina.

Wtorkowy poranek Sasza miała spędzić razem z pozostałymi w 9 Cloud, ale nie miała na to nastroju. Przynajmniej taka wersja była oficjalna. Tą mniej oficjalną znała jedynie panna Kowaliow, która to celowo ominęła pub, zaraz po treningu zaszywając się na sportowej hali. Miała nadzieję, że chociaż tam częściowo dojedzie do siebie, ale bezsenność, na którą cierpiała już od ponad tygodnia robiła swoje. Mimo, że na dworze zimno, mogła pozwolić sobie na swój sportowy strój, gdyż nie miała zamiaru wychylać nosa poza mury szkoły. No przynajmniej nie na razie. Nie wysilała się, nawet nie poszła po piłkę do magazynka. Po prostu najpierw się rozciągnęła a potem kiedy już trochę pomęczyła i odesłała natłok myśli na bok, rozłożyła się na ziemi. Podłoga była stosunkowo czysta, więc nie widziała problemu, tym bardziej, że była sama. Głośna muzyka i przymknięte powieki sprawiły, że na jakiś czas straciła czujność. Była bezbronna, na szczęście trening pomponiar został przełożony, więc nic jej nie groziło. Na pewno nie stratowanie przez stado dziewczyn.

Pogoda w Anglii zbyt zaskakująca nie była. Mgła,deszcze lub słońce. Ciekawe mogło być tylko to,że ulewy były tu tak długotrwałe.
Tony raczej nie oglądał telewizji,a jeśli już to wybierał kanały sportowe bądź naukowe. O istnieniu pogodowego nie miał pojęcia. A szkoda, bo pewnie wtedy wiedziałby o nadchodzącym mokrym tygodniu.
Jakież było jego zdziwienie,gdy nad jego głową nagle oberwała się chmura. Zamiast się schować lub naciągnąć na głowę kaptur,chłopak stał lekko skonsternowany. Wychodząc miał do wyboru albo wziąć wodoszczelną wiatrówkę albo skórzaną kurtkę. Zgadnijcie,na co się zdecydował?
Jeansy przykleiły mu się do nóg,a z włosów ciekła woda. Chłopak jak najszybciej ewakuował się z powrotem do domu bractwa. Rozsądniej było jednak znaleźć coś bliżej. Blondyn nadal miał nadzieję,że deszcz skończy się równie szybko,co się zaczął.
Sohma był całkiem zadowolony,kiedy klamka drzwi hali sportowej ustąpiła. Dzień był wolny,dlatego obiekt powinien być zamknięty.
Przekraczając próg największej z sali, kichnął zasłaniając nos i usta dłonią.
-Sasza?

Muzyka płynąca ze słuchawek skutecznie odizolowała dziewczynę od reszty świata. Gdyby nie to, że rytmy były dość szybkie i mocne, zapewne teraz by zasnęła. Nie zwracała uwagi nawet na dość późną porę. Już o ponad godziny powinna siedzieć w klasie, ale przy tak usypiającej pogodzie nie było mowy o słuchaniu jakiegokolwiek wykładu. Przecież zawsze mogła sobie załatwić notatki. Mało osób było w stanie jej odmówić, więc z pomocą nie miała najmniejszych problemów. Piosenka dobiegła końca a przerwa między nią a następną okazała się na tyle długa, że Sasza z łatwością usłyszała kichnięcie. Zdezorientowana i lekko przestraszona, otworzyła oczy, opuszczając słuchawki na szyję i podnosząc się z podłogi. W pierwszej chwili nie dostrzegła niczego, co hałas mogłoby wywołać. Dopiero po chwili, powiodła wzrokiem w kierunku, z którego dochodził. Kąciki ust brunetki mimowolnie powędrowały lekko do góry. -Sam Tony Sohma...zawitał w skromne progi hali...-skomentowała krótko, mierząc całą jego sylwetkę wzrokiem. No tak padało. Tego także nie zauważyła, nie przewidziała. Nie przewidziała również, że będzie musiała tak szybko się zwijać. Jak na złość deszcz wcale nie ustawał. Ciemnowłosa narzuciła na siebie bluzę i złapała za rączkę torby. -To nie zajmuje ci już dłużej sali...-wymamrotała, po czym skinąwszy głową wyszła z hali, kierując się do szatni.